Takie skojarzenia nasuwają
mi się, gdy wspominam adwent w domu rodzinnym.
Później, wraz z przeprowadzką do Niemiec doszedł do tego Weihnachtsmarkt z obowiązkowym Glühwein, Plätzchen, zapach cynamonu, goździków, prażonych migdałów i oczywiście wieniec adwentowy, blask świec oraz lampek migających już od pierwszej niedzieli adwentowej w oknach niemieckich (tudzież polsko-chilijsko-niemieckich) domów.
Niemieckie zwyczaje adwentowe urzekły mnie do tego stopnia, że zaadoptowałam je bez namysłu, i teraz celebrujemy adwent w wydaniu polsko - niemieckim.
Później, wraz z przeprowadzką do Niemiec doszedł do tego Weihnachtsmarkt z obowiązkowym Glühwein, Plätzchen, zapach cynamonu, goździków, prażonych migdałów i oczywiście wieniec adwentowy, blask świec oraz lampek migających już od pierwszej niedzieli adwentowej w oknach niemieckich (tudzież polsko-chilijsko-niemieckich) domów.
Niemieckie zwyczaje adwentowe urzekły mnie do tego stopnia, że zaadoptowałam je bez namysłu, i teraz celebrujemy adwent w wydaniu polsko - niemieckim.
Dlatego
na pierwszą niedzielę adwentową powstał, w tym roku bardzo skromny, Adventskranz:
Ponadto każda z adwentowych sobót to inny rodzaj tradycyjnych niemieckich Plätzchen, czyli ciasteczek! W tym roku wybór padł na obowiązkowe Vanillekipferl (maleńkie rożki księżycowe), Kokosmakronen (coś zbliżonego do polskich bez kokosowych), Butterkekse mit Marmelade (mąślane z własnym dżemem truskawkowo-porzeczkowym), tegoroczną nowość – bułgarskie orechowki (chrupiące, leciutkie ciasteczka orzechowe) oraz polskie pierniczki, tym razem według przepisu mojej przyjaciółki z czasów studenckich - Marty z Me and My world.
Ponadto każda z adwentowych sobót to inny rodzaj tradycyjnych niemieckich Plätzchen, czyli ciasteczek! W tym roku wybór padł na obowiązkowe Vanillekipferl (maleńkie rożki księżycowe), Kokosmakronen (coś zbliżonego do polskich bez kokosowych), Butterkekse mit Marmelade (mąślane z własnym dżemem truskawkowo-porzeczkowym), tegoroczną nowość – bułgarskie orechowki (chrupiące, leciutkie ciasteczka orzechowe) oraz polskie pierniczki, tym razem według przepisu mojej przyjaciółki z czasów studenckich - Marty z Me and My world.
Głównym cukiernikiem w tegorocznej produkcji jestem ja, asystuje mi bardzo dzielnie mój czterolatek Benio, a gdy zapał u czeladnika opada, ofiarnie zastępuje go moja mama :))
Akcent chilijski w adwentowym poście miałby się nijak, bo w Chile adwent wcale nie jest celebrowany. Nic dziwnego. Świeczki i lapki przy oślepiającym słońcu i +40 °C to żadna atrakcja.
Święta przebiegają za to nieco ciekawiej, ale o tym w swoim czasie...
Dobrej nocy,
Ola
ale jesteś pracowita dziewczyno, żeby tyle ciastek w Adwencie upiec...???chętnie bym wszystkich spróbowała!
OdpowiedzUsuń