poniedziałek, 25 lutego 2013

Do small things with great love...

Powyższy cytat rzucił mi się dziś rano w oczy i zmusił, dosłownie zmusił do refleksji.

Cóż innego można robić, jak nie cieszyć się całym sercem i z całych sił malutkimi rzeczami, którymi usłana jest nasza codzienność? Na co innego czekać? Na wielkie wydarzenia dopiero uzasadniające - w naszym mniemaniu - świętowanie i odczuwanie radości? Tylko, tak z ręką na sercu, ile zdarza się w naszym życiu naprawdę wielkich wydarzeń?

No właśnie.

Większość z nas to zwyczajne jednostki w ogromnym wszechświecie. I większość z nas nie ma raczej wielkich oczekiwań, wydumanych aspiracji i nie potrafi trwale uleczyć świata ze wszystkich jego przypadłości.

Ale co każda jednostka może robić i przede wszystkim do czego ma ona święte i niepodważalne prawo, to właśnie cieszyć się mikroskopijnymi rzeczami upiększającymi mikroskopijne kawałki otaczającego nas świata.

Oto moje dzisiejsze drobinki:

1. Poranna kawa prawie gotowa. Otwieram lodówkę, sięgam po karton z mlekiem i czuję, że jest podejrzanie lekki - czyżby nie było już mleka do mojej obowiązkowej porannej dawki kofeiny??? Przechylam. Kap, kap, kap i stwierdzam, że było dokładnie tyle mleka, ile potrzebowałam. Nie mniej, nie więcej:))) 

2. Mąż poszedł rano po zakupy i wrócił z tym:



Tylko tyle. Bukiet świeżych nierozwiniętych jeszcze tulipanów. Nie mniej nie więcej. Stoją sobie na komodzie, a ja uśmiecham się za KAŻDYM razem, gdy na nie patrzę :))

3. Wyszłam rano do zasypanego śniegiem ogródka. Spod białej kołdry nie widać ani skrawka szarości. Aż szkoda zostawiać na śniegu ślad butów. Ale idę i zostawiam ślady. A potem wracam do domu dokładnie po tych samych śladach i cieszę się jak dzieciak, gdy po raz kolejny udaje mi się utrzymać równowagę i trafić dokładnie w to samo miejsce. Nie mniej nie więcej :))

Ciekawa jestem, czym były Wasze dzisiejsze drobinki...

Ola

6 komentarzy:

  1. Szkoda tylko, że do tak oczywistych prawd dochodzimy czasami za póżno...każdy dzień to kolejne 24 godziny nam podarowane za nic:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. mi dzisiaj humor zdecydowanie poprawiał mi paczka z Berlina:) dzięki kochana za piękną kartkę i za słodkie serwetki! no i za namiary na szyldziki!jesteś wielka! a dzisiaj wyjątkowo potrzebowałam jakiś "pozytywnych" bodźców, bo to, co czasem dzieje się u bliskich i znajomych jest przerażające...buziaki!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się wobec tego, że Ci się podoba i że paczka doszła w poniedziałek. Poniedziałki jakieś takie nijakie są często. Mam nadzieję, że z szyldzików wykraftujecie z Magdą coś pięknego :) Ja, odkąd odkryłam ten sklepik, najchętniej wykupiłabym go w całości:)))

      Usuń
  3. Oluś, odwiedziłam dzisiaj Twojego bloga z myślą, że pomożesz mi odegnać uczucie smutku i beznadziei, jakie mną zawładnęło tego wieczoru... i nie zawiodłaś mnie :), choć o te tulipany poczułam maleńkie ukłucie zazdrości ;) Wybacz !!! :) Całuję mocno !

    OdpowiedzUsuń
  4. Miło mi poznać :)
    Dziękuję za osobistą refleksję u mnie...
    Pozdrawiam
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie potrafię znaleźć kontaktu do Ciebie, więc piszę tu w komentarzach:
    Nominowałam Cię do Liebster Award! Pozdrawiam serdecznie!
    Ela Ławczys
    http://dwujezycznosc.blogspot.co.at/

    OdpowiedzUsuń