Plusem całej sytuacji jest to, że te diabły dopadły nas po przyjeździe do Polski. Tak więc walczymy już z pomocą moich rodziców, co cały proces chorowania znacznie ułatwia.
A jako że dotarła też już siostra, której obecność w cudowny sposób poprawia humor całemu światu, to niestraszne mi chorowanie, a zarazki kopię w myślach w ich zakichany zadek.
Wsparcie na wszystkich frontach. A na poprawę humoru zaległe migawki z przedświątecznych klimatów z Berlina:
Pierniczki w ilości XXL. Konsumpcja przewidywana do Świąt 2014:
Te, które zmieściły się do słoja, grzecznie sobie lażakują. Resza szczęśliwców została poddana czekoladowej obróbce:
Wieniec adwentowy (naturalnie z obowiązkowymi u mnie w tym roku motywami sznurkowymi - tak, fascynacja trwa) w tegorocznym wydaniu nie bardzo mieści się w kategorii "wieńce". Nazwijmy go zatem stroikiem adwentowym.
W wersji nocnej:
I dziennej:
Biały wianek wiklinowy wisi sobie doczepiony do lampy:
Na zakończenie Benulowy wynalazek.
Idziemy z Benkiem drogą. Nagle ja stawiam niefortunnie nogę i ląduję na szacownych 4ech literach.
Ja: (w myślach: XXXXXXXX......XXXXX....XXXX - wiadomo co), a na głos: Chryste Panie, czemu oni tego nie posypią! Benio, poślizgnęłam się, uważaj, musimy iść ostrożniej.
Idziemy dalej. Za jakiś czas ofiarą pada Benek.
Benek: Chryste Panie ale ta droga poślizgniona!
Dobrej nocy i miłego (i ZDROWEGO) świętowania!
Ola
I znowu mi naturalnie poprawiłas humor:) Wesołych Świąt kochana!!!! dla całej rodziny! wieńce i stroiki suuuper! no i te czekoladowe pierniki, dostałam, dosłownie ślinotoku....;)
OdpowiedzUsuń