środa, 16 stycznia 2013

20.30 dnia powszedniego

20.30 to od pewnego czasu moja ulubiona godzina. O tej mniej więcej porze akumulatory moich dwóch urwisów ulegają cudownemu wyładowaniu, dzięki czemu 20.30 staje się synonimem wolności, ciszy i błogiego odpoczynku. Czasami. 

Na ogół pomiędzy magiczną 20.30, a wytęskniony błogi odpoczynek wkradają się czynności nad wyraz prozaiczne: od prasowania począwszy, a skończywszy na szorowaniu przypalonego gara po (kolejnej) próbie ugotowania czegoś naprawdę wyjątkowego. 

Dzisiaj jednak 20.30 jest godziną wolności. 

Niecierpiące zwłoki prace domowe zostały zrealizowane w ciągu dnia w przerwach w pracy (uwielbiam być freelancerem!). To, co mogło poczekać, dostało etykietkę mañana (wyjaśnienie w tym poście), a szorować nie było czego, bo gotował mój mąż!

Innymi słowy po odczytaniu stosownych do wieku bajeczek (Benio: „Przygody Koziołka Matołka”; Marcel: „Moje pierwsze słowa”), porcji przytulania i odśpiewaniu kilku kołysanek, maluchy padły, a ja popijając odprężającą herbatkę z melisy, oddaję się mojemu nowemu hobby, jakim jest scrapbooking.

Od momentu odkrycia świata scrapbookingu & Corp. z zapałem maniaka kleję, lepię, wycinam, tyszuję, szarpię, rozrywam, dziurkuję, zszywam, stempluję, koloruję itd. 

Oto, na co spożytkowałam dziś cenne chwile mojej wolności:


Różyczki wycięłam ze starej pocztówki i nakleiłam warstwowo, tworząc lekki efekt 3D. Na zdjęciu jakoś nie udało mi się tego ująć, ale co tam:
 


Tag zrobiłam za pomocą wykrojników, dodając kilka postarzających go esów - floresów. Napis wydrukowałam:


Potem chłopcy złożyli w środku autografy i gotowe. Kartka jest już w drodze do odbiorców :)

A teraz czas na drugą część psycho - fizycznej regeneracji: pościel, wielka poducha i książka!

A, zapomniałabym. Oto, czym uraczył mnie dzisiaj mąż: tilapia zapiekana w pomidorach pod parmezanową pierzynką i sałatka ze świeżego szpinaku i avocado. Przy okazji dowiedziałam się, że avocado jest właściwe do użycia w sałatce, jeśli stopień jego miękkości jest porównywalny z miękkością czubka nosa! Któż by na to samodzielnie wpadł?!


Miłej nocy, 
Ola


3 komentarze:

  1. a my jak zwykle w lesie...śliczne Ci wyszły scraperko:)))tylko jak Ty sobie radę dałaś bez swoich pomocników????????

    OdpowiedzUsuń
  2. Karteczka jest po prostu przepiękna!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Olu ta kartka jest świetna, pomysłowa i bardzo romantyczna :-)

    OdpowiedzUsuń